Alexandra była gotowa udusić Vixen, jeśli ta nie powie jej wszystkiego. Wcale nie - Nie tak szybko, moja uciekinierko. - Jeszcze nie. Podobnie stało się teraz. Siostrę Margueritę wyraźnie zniecierpliwił ten grad pytań. Oszalał pan, lordzie Kilcairn? Jutro nadeszło szybciej, niż się spodziewała. Kiedy otworzyła oczy w kompletnej - Wobec mnie? - powtórzyła Liz wysokim, nieswoim głosem. Z upływem lat zaszła także zaskakująca zmiana w relacjach Glorii z ojcem. To na niego przelewała swój gniew, coraz bardziej oddalała się od niego, aż w końcu stali się sobie zupełnie obcy. O ile dawniej wyczekiwała niecierpliwie wspólnych wypraw do St. Charles, teraz ich unikała, udawała, że hotel przestał ją obchodzić, oznajmiała wszem i wobec, że nie ma zamiaru tracić życia na doglądanie sterty kamieni. Wbiła paznokcie w dłonie. By wygrać tę walkę, potrzebowała zarówno całej swojej przebiegłości, jak i wytrzymałości. Poprzez Santosa Ciemności zdołały dotrzeć do Glorii. Ta walka będzie próbą ognia. Ostateczną i najtrudniejszą z walk, jakie stoczyła. Najpierw musi wybadać, kogo panna Delacroix woli: Roberta czy jej Luciena. - Jeśli będę chciała zrobić z siebie widowisko, zatańczę nago na stole z przekąskami. - Jest czysty. Ma murowane alibi. - Uśmiechnął się kącikiem ust. Czuł, że wygrał tę rundę. - Pomyślałem, że chciałaby to pani usłyszeć. Santos wszedł do bogato urządzonego wnętrza z ogromnym oknem wychodzącym na St. Charles Avenue. Przy oknie stała kobieta. Odwróciła się dopiero, kiedy zamknęły się drzwi za sekretarką.
Pani Delacroix zaczęła skubać delikatną koronkę rękawa. - A oni? - Trochę, ale ma większy dziób.
- Ale... - Nie. Wiem, że do niej uczęszczała, ale ja już wtedy byłam absolwentką. zjawił się Virgil.
- Zaraz wracam, Todd. Chyba masz dość oleju w głowie, żeby nie próbować ucieczki. Tom pociągnął /a klamkę i wyszedł na ganek. Dwójka - St. Charles należy do naszej rodziny od niemal stu lat. Zrobię wszystko, ale nie oddam hotelu. Nie proś mnie o to więcej.
Uśmiechnął się lekko. Gloria z trudem znosiła te słowa. Ojciec kochał hotel, przekazał jej tę miłość, nauczył ją o niego dbać i pilnować jego dobra, poświęcać się dla ratowania rodzinnej tradycji. A matka? Traktowała St. Charles tak... instrumentalnie. Klara usłyszała gniew w jego głosie i zauważyła, ze był wzburzony. Pomyślała, że musiał bardzo kochać żonę. Jej utrata i konieczność samotnego wychowywania dziecka były zapewne ciężkim przeżyciem. mroczne korytarze do głównej piwnicy win. Gdy ich oczy się spotkały, ogarnęło ją nagłe pożądanie. Nie spodziewała się po sobie - Nie, pan Steve Hartland. Straciła wątek. Zabrakło jej słów. On nie rozumie. Nie chce zrozumieć, nie obchodzą go jej uczucia. Skontaktował się z nią z powodu Lily, nie dla niej samej. Zrobiła swoje i teraz powinna zniknąć z jego życia.